niedziela, 8 grudnia 2013

W POSZUKIWANIU STYLU - ETAPY

Kiedy uświadomiłam sobie, że rzeczy mnie przytłaczają, postanowiłam usprawnić i uprzyjemnić sobie życie.
Podzieliłam zmiany jakie chcę wprowadzić na parę etapów.

1. KROK I - GOTOWOŚĆ DO ZMIAN. Zdanie sobie sprawy z problemu (jakim jest chomikowanie zbędnych rzeczy i kompulsywne kupowanie) i chęć dokonania zmian to połowa sukcesu. Jeśli już dojrzejemy do tego, że chcemy by nasza przestrzeń składała się tylko  z rzeczy pożytecznych, pięknych i pamiątkowych (w ograniczonej ilości) to możemy przejść do działania. Nie jest jednak łatwo czasem dostrzec kiedy nadmiar rzeczy to już dla nas problem. Nie każdy jest gotowy na zmiany. Czasem trzeba lat by pewne rzeczy zrozumieć. czasem trzeba jakiegoś punktu zwrotnego, który da nam przysłowiowego "kopa" do działania.

2. KROK 2 - WYKONANIE LISTY NASZYCH CELÓW
 w tym kroku wypisujemy co chcemy osiągnąć i  jakie mamy cele np.:
- stworzenie bazy naszych strojów,
- oczyszczenie naszej przestrzeni,
- odnalezienie swojego stylu
- minimalizacja ilości ubrań
- poprawienie swojego samopoczucia i samooceny

3. KROK 3 - USTALENIE PLANU DZIAŁANIA. Każdy powinien ustalić swój indywidualny plan działania. Plan ten może być listą poszczególnych kroków, które będziemy robić po kolei w danym czasie. np.
ad1 - stworzenie bazy naszych strojów - wypisanie bazy, analiza szafy pod tym kątem i kupno brakujących elementów,
ad 2, ad 4 - oczyszczenie naszej przestrzeni, minimalizm ilości ubrań - usunięcie nieużywanych, uszkodzonych rzeczy
ad 3 - zaopatrzenie szafy w elementy, które będą naszą wizytówką
ad 5 - poprawienie swojego samopoczucia i samooceny - analiza wyglądu swojego ciała, analizy kolorystycznej typu urody, dobór odpowiednich ubrań

Jeśli chodzi np analizę wyglądu swojego ciała - chodzi o jego ogólny wygląd i kształt. Tu internet może przyjść z pomocą. Wiele bowiem jest stron poświęconych doborze ubrań do kształtu ciała. Mogą być to dla nas sugestie, ale nie musimy się ich sztywno trzymać. Jeśli lubimy jakąś rzecz to nośmy ją. Najważniejsze byśmy dobrze się czuli w naszych ubraniach. Jeśli chodzi o rozmiary garderoby to każde ciało się zmienia. Nie załamujmy się, że nie mamy ciała siebie w wieku 18 lat. Przytyłaś i masz ubrania, które czekają aż schudniesz? W większości przypadków nie doczekają się aż je ubierzesz. Pozbądź się ich. Jak schudniesz zainwestujesz w inne, ładniejsze:)Ważna jest też analiza kolorystyczna typu naszej urody. Jeśli nie jesteśmy pewni w jakich kolorach jest nam dobrze to można zrobić pewien eksperyment. Podczas dnia przy naturalnym świetle postawić lustro przed oknem tak by nasza twarz była dobrze oświetlona. Następnie należy przygotować parę szali albo ubrań w różnych kolorach - im więcej tym lepiej. Owijamy tymi szalami, ubraniami twarz zasłaniając włosy. Jeśli zobaczymy, że nasza twarz jest rozpromieniona i wygląda świeżo to właśnie znaleźliśmy kolor pasujący do naszej urody, a jeśli twarz stała się zmęczona, poszarzała i wydobyły się jej mankamenty, cienie pod oczami tego koloru należy unikać. Nie jest powiedziane, że całkowicie należy zrezygnować z pewnych kolorów. Należy je przełamywać jednak rzeczami, które znajdują się na naszej liście pasujących kolorów.


4. KROK 4 - PIERWSZE CZYSTKI - SZAFA
W tym kroku pozbywamy się rzeczy:
- poniszczonych,
- uszkodzonych,
- czekających na przeróbki od dłuższego czasu - tu zastanówmy się czy faktycznie ta rzecz warta jest wydania pieniędzy na przeróbki. Inna sprawa jeśli same umiemy przerabiać rzeczy, mamy maszynę. Mieć albo używać to jednak dwa odmienne słowa. Jak mamy przerobić to zróbmy to, a nie czekajmy. Może po przerobieniu okaże się, że dana rzecz i tak nie wygląda fajnie i trafi na kupkę "do wyrzucenia"
- o złym rozmiarze,
- niemodnych

5. KROK 5 - NIE KUPUJEMY NOWYCH RZECZY
Dzięki dłuższemu powstrzymywaniu się od zakupów nabieramy dystansu do zakupów. Nie rzucamy się na wyprzedaże, okazje. Myślę, że dwa miesiące wystarczą na "odwyk". Na pewno nie będzie łatwo, ale trzeba zacisnąć zęby i walczyć ze sobą.

6, KROK 6 - UBIERAMY SIĘ W TO CO MAMY W SZAFIE.
Dzięki temu możemy zobaczyć w czym chodzimy. Staramy się codziennie chodzić w czymś innym. Okaże się w tym kroku czy dobrze się czujemy w danej rzeczy, czy pasuje do czegokolwiek.

7. KROK 7 - WYPISUJEMY RZECZY, KTÓRE BĘDĄ STANOWIĆ BAZĘ DO UBRAŃ - TAKĄ UNIWERSALNĄ.
Oczywiście w zależności od naszego trybu życia, wieku baza będzie się różni.
Myślę jednak, ze każdy powinien mieć podstawowe ubrania, takie jak:
- 2 pary jeansów - czarne i ciemny niebieski(lub jasne jak kto woli) - dopasowane do figury. Ja wolę z prostymi nogawkami, które wydłużają moją niską i nieco "okrągłą" sylwetkę.
- 2 pary eleganckich, materiałowych spodni,
- spódnicę ołówkową lub dopasowaną do naszej figury,
- 2 koszule - białą i jakąś ciemniejszą,
- małą czarną - najprostszą, bez cekinów, koronek itd.
- 2 swetry rozpinane - krótki i długi
- 1-2 swetry innego typu
- 2 marynarki - ciemną i jasną
- 2 bluzki gładkie bez wzorów - czarną i jasną
- trencz
- szpilki
- kozaki
- balerinki
- kopertówkę
- dużą torbę
- 2 bluzki typu top czarną i białą
Oczywiście to elastyczna propozycja. Do tego można dobierać dodatki lub jakieś modne w danym sezonie elementy oraz elementy, które określą nasz indywidualny styl.
Spisujemy sobie na karce tą naszą wymarzoną bazę. Teraz stajemy przed szafą i patrzymy co mamy z tej bazy, a co należy dokupić.
Ta baza to taka podstawa. Sama zauważyłam, że pomimo pełnej szafy łapię się na tym, że brakuje mi czasem czarnych szpilek, czarnego i białego zwykłego topu, albo najprostszych spodni. Muszę się namęczyć i ogłówkować żeby coś pasowało do czegoś, a jakbym miała elementy z tej bazy to byłoby szybciej, bo można z niej  budować zestawy uniwersalne.
Pracuję właśnie by stworzyć taką swoją bazę.

8. KROK 8 - KUPUJEMY ELEMENTY DO NASZEJ BAZY. Nie musimy od razu wszystkiego kupować. Po jednej rzeczy co jakiś czas.
Ja wyznaję zasadę, że jak coś kupuję to coś wyrzucam.

9. KROK 9 - CIĄGŁE UDOSKONALANIE SZAFY - ZAMIANA STARYCH, WYSŁUŻONYCH NA TE LEPSZEGO GATUNKU, POZBYWANIE SIĘ KOLEJNYCH UBRAŃ.

środa, 4 grudnia 2013

OSZCZĘDZANIE CZ1 plan początkowy

Po co oszczędzać?
Do niedawna zastanawiałam się nad tym. Wypłata szła oprócz rachunków na rzeczy różne. Ubrania, kosmetyki, dodatki itd. Nie zastanawiałam się po co oszczędzać. "Przecież można zawsze zaciągnąć kredyt" - myślałam. Doszłam do zaciągania debetu przez swoją rozrzutność. I debet wciąż coraz większy. Odkąd zaczęłam panować nad swoimi zakupami i nie chodzę już na zakupy ubraniowo-kosmetyczne czuję że niedługo minusik na koncie zamieni się na plusik.
Wdrożyłam plan oszczędnościowy w swoje życie.

Plan mam taki dla siebie - na początek:

- nie kupuj zbędnych rzeczy,a jak już musisz  to poczekaj tydzień z decyzją, "prześpij" się się z tym i dobrze przemyśl,
- rób listę zakupów przed zakupami,
- rób zakupy w tanich sklepach, marketach
- zapisuj wydatki w arkuszu  kalkulacyjnym
- raz w miesiącu po wypłacie odłóż na konto oszczędnościowe nawet te 50 zł oby tylko coś odłożyć.
- kup autobusowy bilet miesięczny - jeszcze niedawno jeździłam na pojedynczych biletach, po przeliczeniu zaoszczędzę 20 zł kupując bilet miesięczny. W grudniu po przeliczeniu bardziej mi się opłaca jeździć na pojedynczych, bo nie będzie mnie na święta i  Sylwestra tu gdzie mieszkam obecnie,
- gotuj w domu, a nie kupuj obiadów na mieście,
- wyłącz listwę do komputera przed wyjściem z domu,
- nie zostawiaj zapalonych  wszędzie świateł,
- nie zostawiaj ładowarki w kontakcie,
- nie lej bezmyślnie wody przy zmywaniu naczyń, prysznicu i myciu zębów,
- zużywaj kosmetyki do końca

Święta może nie są czasem w którym można zacisnąć pasa, bo wydatki są czasem niemałe, ale nie trzeba szaleć z nie wiadomo jakimi prezentami, liczy się pamięć. Nawet drobiazg może sprawić komuś frajdę.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

ODGRACANIE DOMU RODZINNEGO - cz 1

Podczas mojej wizyty w domu pozbyłam się 8 worków ubrań - po 60 l. Rok temu wyrzuciłyśmy z siostrą 8 worów po 120 l. Widzę światełko w tunelu.
Poza tym zostaje masa rupieci, których również mam zamiar się pozbyć. W porównaniu do stanu sprzed dwóch lat jest wielki postęp. Wyrzuciliśmy dużo mebli, 3 tv, 3 stare komputery (oczywiście takie rzeczy nie wyrzuca się do kosza tylko oddaje w odpowiednim punkcie).
W domu właśnie jest tak, że zawsze jest gdzie upchnąć no chyba, że już faktycznie wszystko jest zagracone pod sufit. W bloku się tak nie da chociaż widziałam program gdzie kobieta zrobiła istny śmietnik z mieszkania,a "swoje skarby" miała pod sufit, nawet okna już nie było w salonie.
Zrobiłam analizę rzeczy do wyrzucenia. Jeszcze rok temu było mi szkoda. Teraz do kosza poszła kolekcja tandetnej biżuterii, maskotki stare jak świat, gazety i setki małych, nieprzydatnych drobiazgów, które od 15 lat walały się po kątach. Mam jeszcze dużo starych talerzy, filiżanek z prl. Na razie nie wiem co z nimi zrobić, ale znajdę na nie sposób.
Przy wyrzucaniu staram się oceniać rzeczy jak ktoś obcy. Bez uczuć, sentymentów. Najgorsze te sentymenty,. jeszcze niedawno było mi żal wyrzucić misia od byłego chłopaka, gazety sprzed 6 lat, pudełko koralików, pudło starych, połamanych kredek. Ale już tak nie myślę. Lepiej zdjęcie zrobić danej rzeczy i to będzie pamiątka, a nie trzymać pudła wspomnień. Z każdym rokiem te pudła wspomnień się mnożą i mnożą.
Najważniejsze, że
WIDZĘ ŚWIATEŁKO W TUNELU W "ODGRACANIU " ŻYCIA.

wtorek, 26 listopada 2013

PO JEDNEJ RZECZY KAŻDEGO DNIA

Realizuje plan
"Po jednej rzeczy". Codziennie wyciągam z tego co zostało w szafie i kosmetykach jedną odmienną rzecz i  z niej korzystam
 Inne cienie, inne ubranie, inna torebka itp...
W ten sposób mogę się przekonać czy faktycznie ta rzecz jest fajna, czy pasuje mi,  czy faktycznie ją użyję - bo np. pomimo starań okazuje się, ze nie pasuje mi do niczego.
Dzięki tej metodzie wczoraj pozbyłam się jednej czapki, w której jednak źle się czuję i  jednych cieni zielonych.

SIŁA REKLAMY

Uważam, że za dużo jest reklam. Zdecydowanie. Nic tak nie wkurza jak reklamy między filmami, w czasie programów. Zawsze w najlepszym momencie. I żeby było bardziej wkur....co reklamy trwają 20 minut nawet.
"Reklama dźwignią handlu" jak to się mówi. Reklamy nas kuszą super produktami, super promocjami. Można powiedzieć, że "zmuszają" poniekąd do zakupów. Myślimy sobie "aha jak kupię ten krem to znikną mi zmarszczki. To świetny kosmetyk. Muszę go mieć. Muszę" Sama wiele razy uległam sile reklamy, ale praca nad sobą odcięła mnie od pokus jakie reklamy przynoszą.
Męczą mnie reklamy - reklamy w telewizji, reklamy w radiu, reklamy na sklepach, reklamy przy drogach, reklamy w skrzynce na listy, reklamy na wszelkich gadżetach....uffff ,,,, już się zmęczyłam.
A najbardziej mnie wkurza, że nikt nad tą ilością nie panuje.
Moja rada: nie ulegajmy reklamom nie dajmy się im oszukiwać. Patrzmy na nie z przymrużeniem oka.
A to stara jak świat piosenka Kasy z Agnieszką Włodarczyk. Taki wesoły akcent na koniec

http://www.youtube.com/watch?v=iMYCAEA7FaU

poniedziałek, 25 listopada 2013

ILE TO JEST MINIMUM?

Minimum? Ile to minimum
Dla mnie to optymalna ilość.

Pewnie niejedna z Was po przyjrzeniu się moim kosmetykom powie, że sama ma o wiele wiele więcej. Ja też miałam kiedyś o wiele wiele więcej, ale wiem, że nadal mam za dużo. Są dziewczyny które mają po kilkadziesiąt lakierów.  Ja mam ich koło 15, ale ich prawie nie używam. Zawsze czekam aż mi paznokcie urosną, bo moja krótka płytka wg mnie nie wygląda fajnie z ciemnymi lakierami. Dlatego czekam i czekam aż paznokcie urosną, ale udaje mi się to tylko w lecie, bo zimą łamią się ciągle.

Ile jest to więc minimum?

Dla mnie:
- to taka ilość, którą jestem w stanie zużyć,
- po jednej sztuce (z lakierami i cieniami to mało jeśli ktoś lubi zmiany), ale nie 5 cieni niebieskich, 15 lakierów czerwonych itp. Wystarczy jedna sztuka z danego koloru. Trzeba się zastanowić czy niebieski w 6 odcieniach nie jest zbędny? Czy jak już musimy to nie zostawić jasnego i ciemnego, bez gamy pośredniej.
- ilość która nie będzie mnie przytłaczać,
- ilość rzeczy  które realnie potrzebuję - do tego czy tego naprawdę potrzebujemy nie jest łatwo czasami dojść.

Jeśli pójdziemy o krok naprzód w naszej walce o zminimalizowanie swojego życia okaże się, że pewnych rzeczy w ogóle nie potrzebujemy mimo, że dotąd uznawaliśmy, że bez nich żyć się nie da.
Teraz może wydawać się to dla nas niemożliwe, ale po jakimś czasie to będzie realne. Np. teraz niemożliwe wydaje mi się posiadanie góra dwóch małych zestawów cieni (czyli paletki brązowej złożonej z maks 3 brązów i np. szarej). Lubię czasem dodać troszkę szaleństwa kolorystycznego do makijażu. Ale może za rok stwierdzę, że doszłam do etapu, gdy nie będę eksperymentować w makijażu i ubiorze.
Jeśli chodzi o ubiór to skacze od stylu luźnego i niedbałego (czyli dziurawe jeansy i luźny długi sweter, albo koszula) do takiego elegantszego (niestety stwierdzam, że tego jest mało). Bardzo chciałabym określić swój styl, wypełnić szafę rzeczami bardziej klasycznymi i eleganckimi, ale chcę zostawić też trochę szaleństwa w szafie.
Poprzez minimalizm myślę, że uda mi się określić swoje prawdziwe potrzeby i pozostawić rzeczy, które określają mnie i podkreślą moją osobowość.

MINIMALIZM TO LEPSZA JAKOŚĆ ŻYCIA

Minimalizm mobilizuje do zakupów lepszej klasy rzeczy. Nie kupujemy byle jakich ubrań, bo jeśli postanowiliśmy ograniczyć swoją szafę to nie możemy sobie pozwolić na "bylejakość". Nie kupujemy bez opamiętania, ale starannie wybieramy rzeczy które mają nam przecież służyć, a nie leżeć w kącie.
Dam Wam przykład z mojego życia.
Kiedyś lubowałam się w kupowaniu w lumpeksach i nadal uważam, że są tam skarby. Wychodziłam jednak z siatami ubrań, ale 2/3 z nich była kiepskiej jakości, albo według mnie nadawała się do przeróbki (której nie doczekały). Nazbierałam przez pięć lat pare worów tych ubrań, które nie nadawały się w sumie do niczego, albo leżały poupychane po szafkach, pudłach.
Oprócz lumpeksów ubierałam się w innych sklepach i kupowałam różne drobiazgi. Nazbierało się wiec SPOROOO RZECZY.
Jak już wspomniałam godziną 0 chomikowania była przeprowadzka po 5 latach do innego mieszkania. To był HORROR. Powiedziałam KONIEC. Wywaliłam 2/3 rzeczy (część wywiozłam do domu rodzinnego, gdzie nadal je wyrzucam).
Rok zajął mi odwyk od lumpeksów i kupowania co popadnie. Zmniejszałam po trochę ilość kosmetyków. To była naprawdę walka z sobą, wiele bardzo wiele porażek poniosłam, ale doszłam do tego stanu w końcu, że nie chodzę co tydzień lub dwa razy w tygodniu na zakupy odzieżowo-drobiazgowo-kosmetyczne, nie zamawiam wciąż na Allegro. Doszłam do tego, że długo się zastanawiam nad tym co kupię, kupuje produkty lepszej jakości. Jestem bardzo wybredna teraz. Postawiłam na jakość. Jestem w połowie drogi do optymalizacji  i minimalizacji rzeczy.

Podsumowując jednak temat - moja rada:
1.WYBIERAJ RZECZY DOBREJ JAKOŚCI.
2.CZYTAJ RECENZJE, OPINIE INNYCH O NP. KOSMETYKACH.
3.PRZEMYŚL CZY POTRZEBUJESZ NAPRAWDĘ DANEJ RZECZY I CZY NIE MASZ JUŻ TAKIEJ.
4.ZASTĘPUJ SWOJĄ PRZEBRANĄ, WYSELEKCJONOWANĄ SZAFĘ POWOLI RZECZAMI LEPSZEJ JAKOŚCI I BARDZIEJ UNIWERSALNYMI.
5.JEŚLI KUPISZ COŚ NOWEGO - WYRZUĆ COŚ STAREGO - ZACHOWASZ RÓWNOWAGĘ.
6. WALCZ Z POKUSAMI

niedziela, 24 listopada 2013

MINIMALIZM CZ 2 - realny minimalizm

Nie wiem czy dojdę do 100 rzeczy. Pewnie nie.
Myślę, że każdy powinien poznać swoją granicę minimalizmu. Nie chodzi przecież by się trzymać zasady 100 rzecz, ale o to by wyznaczyć swój własny minimalizm. Granicę, gdy będziemy już mieli optymalną dla siebie ilość rzeczy i będziemy z nich wszystkich korzystać.
Zajmie to dużo czasu, by poznać nasze dokładne potrzeby i odrzucić to co zbędne.
Krok po kroku i ... do celu:)
O to chodzi w tej idei.

sobota, 23 listopada 2013

JEDEN BANALNY POMYSŁ NA ZAOSZCZĘDZENIE CZASU

Tak tak zawsze mam ten problem. Żeby wejść do mieszkania muszę otworzyć 4 zamki. Niestety trzy klucze są takie same. Postanowiłam je w prosty sposób wyróżnić. Zaczynam otwieranie drzwi od klucza do klatki więc zaczynam od najjaśniejszego klucza - kolor żółty. Na piętrze są kolejne drzwi - kolor pomarańczowy. Do drzwi mieszkania mam dwa klucze - niebieskie, ale różne . Taka prosta rzecz, a uprościła mi życie.
No i klucze zawsze mam w małej kieszonce torebki lub przypięte na smyczy do rączki - wtedy ciągnę za smycz i są klucze. Wole jednak kieszonkę, bo często zmieniam torebki i nie chce mi się przepinać.


PLAN NA NAJBLIŻSZY CZAS - KOSMETYKI DO ZUŻYCIA

Oto co chcę zużyć, czego chcę się pozbyć:



 Po dodaniu tego zdjęcia umyłam pędzle resztką szamponu baby dream

OFIARY MINIMALIZMU - KOSMETYKI CZ3

A oto co dziś wyrzuciłam z kosmetyków. To już chyba czwarte wyrzucanie. Po trochu, po trochu. Już nie jest tak źle jak kiedyś. Powolutku ... dochodzę do mojego minimum.
Najbardziej żal cieni, bo ja w lecie maluję się kolorowo, a jesienią, zimą w brązach, szarościach. Przeanalizowałam jednak kolory, wymazałam całą rękę by popróbować i odrzuciłam te same lub bardzo podobne.
Wyrzuciłam więc dziś:

A to zostawiłam:
cienie - myślę że jeszcze je zredukuje
 lakiery (żółty i pomarańczowy jednak wyrzuciłam, są na pierwszym zdjęciu)
 kosmetyki inne niż te które znajdują się w mojej kosmetyczce: szminki 4, tusze 1 (ten zielony też wyrzuciłam), korektor, błyszczyk(nad nim się zastanawiam) 2 kredki do oczu

A to zawartość mojej stałej kosmetyczki. Ubarwiam ją używając zamiennie kolorowych cieni. Szminek rzadko używam (zmienię to)
Mało troszkę wyrzuciłam, ale zawsze to coś. Małymi kroczkami dojdę do minimum=optimum. Myślę, że i tak już jest nieźle w porównaniu do tego co było 4 lata temu:)

JAK OCZYŚCIĆ SWOJĄ SZAFĘ ZE ZBĘDNYCH RZECZY - wyrzucamy

Myślę, że metody dążenia do minimum rzeczy można podzielić na etapy

 I. JEŚLI CHCESZ POZBYĆ SIĘ NIEPOTRZEBNYCH UBRAŃ:

1. W pierwszej kolejności powyrzucaj rzeczy w złym stanie, albo te które czekają na przeróbki, ale już długoooo czekają - prawdopodobnie się nie doczekają.
2. Teraz z tego co zostało wyrzuć te rzeczy,
- w których nie chodziłaś już ponad 1,5r 
- odłożyłaś na przyszłość - bo może moda wróci, albo schudnę. Jak schudniesz to sobie kupisz nowe ubrania, ładniejsze, więc żadnej litości.
3. Kupkę nr 2 podziel na rzeczy:
- do sprzedaży
- do oddania potrzebującym

II. JEŚLI TO MA BYĆ NAPRAWDĘ MINIMALNA SZAFA:
spisz na kartce, komputerze wszystkie rodzaje ubrań i jakie uważasz że powinny być w szafie, żeby była to szafa optymalna.Zrób 3 rubryki;
1. Szafa optymalna=minimalna
np.
 swetry:
1 sweter czarny
1 sweter kolorowy
1 sweter brązowy
2 kardigany
2 grube swetry
itd....
Dobrze to przemyśl.

2. Co z tego znajduje się w mojej szafie

3. Czego w takim razie mogę się pozbyć

Przeanalizuj co z tego zestawu można stworzyć. Zwróć uwagę by dużo rzeczy było uniwersalnych, klasycznych.Według wielu znawców mody takim "must have" jest:
- mała czarna
- jeansy
- szpilki
- prosty płaszcz
- marynarka
No ale zależy co kto lubi - ale myślę że to każdemu się przyda.

 A następnie po wypisaniu tabelki zabieramy się do wyrzucania :)

Czytałam również, że:
- 40% szafy powinna zajmować klasyka
- 30% rzeczy wymieniane raz /dwa razy w sezonie
- 20% dodatki
-10% trendy

Ja jestem w trakcie etapu nr I.

Kiedyś natknęłam się na filmiki Jenniffer L. Scott. Jej szafa jest naprawdę minimalna, a jej filmiki dają dużo do myślenia.
Zasady Jenniffer L. Scott o 10-elementowej szafie i dodatkach
http://www.youtube.com/watch?v=LnN1S8flnjE
 http://www.youtube.com/watch?v=MPSt7ZWjdiQ

Polecam poznać zasady Jeniffer L. Scott, a tu jej strona http://jenniferlscott.com/

PIERWSZE PORZĄDKI W SZAFACH

1. PRZESZUKAŁAM SZAFĘ, KAŻDĄ SZUFLADĘ - wyrzuciłam to co zbędne, poniszczone - 7 rzeczy

2. PRZEZNACZYŁAM NA SPRZEDAŻ - JAKO PACZKA UBRANIA I OSOBNO BUTY


3. POLICZYŁAM CO ZOSTAŁO ... i zostały:
 - spodnie materiałowe 9 szt.
-  jeansy 6 szt.
- swetry + wdzianka z długim rękawem 30 szt. (!)
- bluzki z krótkim i bez rękawa 50 szt. (!!!)
- koszule 8 szt.
- bluza sportowa 1 szt.
- spodnie dresowe 2 szt.
- spodenki+rybaczki 5 szt.
- kurtki skóra+letnie 4 szt.
- trencz 2 szt.
- kurtka jesienna 1 szt.
- kurtki zimowe 4 szt.
- kurtka trekkingowa + narciarska 2 szt.
- polar 1 szt.
- sukienki 2 szt.
- spódnice -  2 szt.

Nie jest to szafa minimalistyczna. Troszkę się przeraziłam, bo pomimo, ze tyle wyrzuciłam już - oprócz tego co dziś to TYLE MI ZOSTAŁO. Nie policzyłam bluzek, swetrów itp. w domu rodzinnym oraz butów - to zostawiam na następny raz.
Minimalizm to długa droga i nie oszukujmy się - nie jestem w stanie od razu zmniejszyć wszystkiego do minimum. Małe kroki to już coś ....
4. POCHOWAŁAM KURTKI LETNIE I BLUZKI, SPODENKI do pudeł. Niektóre bluzki zostały na wieszakach, bo też zimą chodzę.

SZTUKA DOBREGO ŻYCIA

Co znaczy dobrze żyć?
Każdy ma inną odpowiedź "jak żyć".
Najprościej mówiąc (według mnie) żyć tak by to życie sprawiało nam radość, byśmy się spełniali. Powiesz: "No, tak dobrze się tylko mówi , a ja mam mało satysfakcjonującą pracę, rachunki, kredyty mnie przytłaczają, z mężem się nie układa, jestem sama/sam". Wiele osób ma jakieś problemy i myślę że chyba prawie każdy je ma. Myślę, że można starać się żyć z problemami. Wiele problemów da się rozwiązać. A może warto zacząć robić coś co sprawi nam i innym radość. Jeśli zajmiemy się tym co lubimy, co da nam radość to nastąpi równowaga i problemy nie będą już nas tak przytłaczać, nie będą zajmować nam naszej przestrzeni.
Warto poznać świat wokoło. Kiedy straciłam rodziców myślałam, ze to już koniec świata. Smutek był wielki. Znalazłam jednak swój sposób by sobie poradzić z tym. Zapisałam się do hospicjum jako wolontariuszka. Wychodziłam stamtąd bardzo szczęśliwa, bo innym dałam chociaż trochę radości, bo znalazłam czas na rozmowę z panem, który nie miał nikogo, którego córka zapomniała o nim.I kiedy ciężko zachorował i trafił do hospicjum wreszcie ktoś z nim rozmawiał. Kiedy przyszłam następnym razem jego już nie było ale może odszedł z przekonaniem, ze nie jest sam.
Właśnie w hospicjum zobaczyłam co to jest ból, smutek i prawdziwe problemy. Poprzez pomaganie innym pomogłam też sobie. Moje problemy stały się niczym. Tęsknie za wolontariatem, bo teraz muszę zajmować się czym innym, ale wiem że chciałabym tam wrócić.
Weźmy inny przykład - tajfun na Filipinach. Tysiące ludzi straciło dom nad głową, tysiące zginęło. No i czy w obliczu takiej katastrofy moje problemy  (chwilowe zapewne) nie są mało ważne. Tam ludzie nie mają już nic, stracili rodziny, a ja się martwię o błahostki. Póki jestem zdrowa spróbuje się podnieść, stawie czoło problemom, bo czym one są w obliczu prawdziwych tragedii.
Masz problemy w pracy? Zmień ją jeśli możesz. Jeśli teraz nie jest to możliwe to poczekaj. Może będzie lepiej, a może trafi się kiedyś okazja na lepszą, bardziej satysfakcjonującą pracę.
Masz problemy finansowe - jak się da oszczędzaj. Nie zawsze jest jak oszczędzać - może warto zwrócić się do kogoś o pomoc - to naprawdę nie wstyd pożyczać, to normalne. Wstyd to kraść i oszukiwać ludzi.
Kredyty? Chyba już prawie każdy je ma.
Z mężem się nie układa? Porozmawiaj jeśli jeszcze nie próbowałaś. A może lepiej się rozstać jeśli już nic nie pomaga? "Ale co z dziećmi?" zapytasz. A ja Ci powiem, że czasem lepiej gdy dzieci mają dwoje szczęśliwych rodziców żyjących osobno niż dwoje wiecznie kłócących się, ale trwających w związku.
Uważam że warto walczyć o miłość, małżeństwo. A nuż się uda uleczyć związek. A jeśli nie uda naprawić relacji to wiemy że walczyliśmy o związek.
Jesteś sama/sam i przez to uważasz się za nieszczęśliwą/ nieszczęśliwego? Szczęście uzależniasz od miłości. A może warto popracować nad sobą, nad swoim wnętrzem, zająć się czymś co lubisz? Rozwijać się. Zarówno związki jak i bycie singlem mają plusy i minusy. Nie czekaj na miłość - czasami ona sama się zjawia w nieoczekiwanym momencie. Na razie zajmij się sobą, bo kiedyś nie będziesz mieć tyle czasu na to. Pomagaj innym, otocz się przyjaciółmi i ludźmi. Znajdź dla siebie takie zajęcie, które Cię zmęczy porządnie.
Zajmij się swoimi pasjami. Może jakieś manualne hobby, a może spotkania z przyjaciółmi, sport?Może pomoc innym - nie tylko jest hospicjum (to miejsce dla silnych ludzi, bo różne rzeczy się tam widzi i nie każdy to wytrzyma) są również charytatywne organizacje, zbiórki paczek, pomoc w nauce dla dzieci z biednych rodzin, schroniska dla zwierząt i ludzi. Możesz oddawać krew (ja się staram oddawać) zostać dawcą szpiku (polecam, bo to nic nie boli, a ktoś może dostać szansę na drugie życie).
Wierzę, że dobro które dasz z siebie wróci do siebie.
Walcz o siebie, nie poddawaj się. Pomagaj i daj sobie pomóc.
Świat daje nam w d..e. Tak już jest. Trzeba z każdego problemu pobrać naukę i starać się problem rozwiązać, a przynajmniej się starać. Jeśli nie próbujesz różnych rozwiązań to nie narzekaj, że nic się nie dzieje z problemem. Próbuj - bo to już duży krok do rozwiązania. Czasami problem, który wydaje się bez rozwiązania - w nieoczekiwanym momencie rozwiązuje się.
Każdy problem sprawia, ze jesteś silniejsza /silniejszy i mądrzejszy. Życie ma różne barwy i dlatego jest cennym darem.
Nie marnuj go na zamartwianie się. Przyjmij go takim jaki jest i staraj się w miarę możliwości to życie urozmaicać, uleczać.

Spełniaj się.
Zauważ że oprócz problemów jest wiele więcej w twoim życiu. Może masz wspaniałą rodzinę, kochającego mężczyznę, kobietę,  mieszkasz w pięknym miejscu, masz fajne hobby (np.robisz piękne swetry, szaliki, haftujesz), dobrze gotujesz. Jesteś zdrowa/zdrowy to możesz wiele. Popatrz na ludzi, chorych, którzy nie poddają się, są weseli, bo potrafią cieszyć się z małych rzeczy. Nie oczekuj wiele od życia, ciesz się z małych rzeczy, a zobaczysz że życie da ci wiele małych powodów do radości, które kiedyś sprawią, ze na starość powiesz "Hmmm, czasem było ciężko ale jakże piękne było moje życie".
Nigdy nie jest za późno na szczęście. Nawet będąc starym to przecież nie koniec życia, więc każdy kolejny dzień może być dla ciebie szczęśliwy.
Zacznij od teraz otaczać się szczęściem.
Uśmiechnij się do sąsiada, pani w urzędzie. Zapytaj sąsiadkę o zdrowie? Powiedz mężowi że go kochasz - choć mało rozmawiacie ze sobą (albo zostaw mu liścik z krótkim wyznaniem). Może ten mały krok przełamie coś między wami.
Walcz o siebie, ludzi i swoją przestrzeń.
Świata nie zmienisz, ale swój świat tak

piątek, 22 listopada 2013

KONSUMPCJONIZM NA ŚWIECIE

Świat pędzi do przodu, coraz więcej nowinek technicznych zalewa nas dookoła. 
Pragniemy nowych telefonów, telewizorów, samochodów, większych mieszkań, domów. Sklepy zalewają nas masą rzeczy.
Kupujemy, kupujemy, kupujemy ....  gromadzimy, chomikujemy. 
"Musimy" to musimy tamto. 
 "Musimy" mieć, "musimy" tam być. I tak ciągle "chcemy", "musimy mieć". 
Wyprzedaże - jak nie kupować, bo są tańsze rzeczy? Jak nie skorzystać z promocji? Jak nie kupić na zapas? 
Popadamy w wir zakupów. Często uzależniamy się od nich. Nie zawsze udaje się zachować zdrowy rozsądek. 
Popadamy w kredyty, długi, debety .... brakuje nam pieniędzy. I .... nie jesteśmy szczęśliwi. 
Reklamy nas zalewają ... nowe gadżety się pojawiają, super ubrania .... a my ich nie mamy.
Sąsiad kupił super samochód, a my jeździmy starym. Czujemy się gorsi.
Marzymy - a jak wygram w lotto to kupię najnowszy....najnowszą.... będę w końcu szczęśliwy. Rozwiąże to wiele moich problemów.

Uzależniamy się od zakupów, od rzeczy, które zaczynają nami rządzić.

Czy takie życie dla każdego jest dobre? Czy uwolnienie nas od potrzeby posiadania nie dałoby nam więcej niż nabywanie nowych rzeczy? Czy nie więcej może nam dać pomoc innym niż skupianie się wyłącznie na nas samych?

POSTĘPY

Moja walka trwa już od dłuższego czasu. Do czego doszłam do tej pory, żeby "odgracić"swoje otoczenie i życie

1. wiele rzeczy wyrzuciłam -
  • stare kosmetyki - chyba z dwa pudła
  • pare (na serio) worów ubrań
  • wiele uszkodzonych lub starych butów, torebek
  • Stertę gazet, papierów
2. potrafię przejść przez pół miasta i nawet nie zaglądam do sklepu
3.od dłuższego czasu nie kupiłam żadnego kosmetyku - zużywam to co mam
4. potrafię "na zimno" przeanalizować czego naprawdę potrzebuję
5. czuję się bardziej wolna, "dojrzała życiowo"
6. przestałam wierzyć, ze rzeczy odmienią moje życie
7. nad każdą rzeczą dobrze się zastanawiam, czytam opinie innych - bo jeśli ma ona jedna mi długo służyć to musi być dobra
8. nie rzucam się w wir mody
9. nie ulegam emocjom towarzyszącym zakupom
10. planuje swój dzień i dlatego czuję, że bardziej panuje nad czasem
11. mam więcej czasu, krócej sprzątam

ALE PO CO TEN MINIMALIZM


  • Czy poświęciłaś lub poświęciłeś sporo czasu na szukanie jakiejś rzeczy?
  • Czy Twoja szafa jest załadowana, a Ty dalej twierdzisz, że nie masz co włożyć?
  • Czy masz załadowany garaż, piwnicę, strych?
  • Czy są rzeczy, które leżą ponad dwa lata i ich nie używasz?Czy są takie "rupiecie" po babciach, dziadkach, rodzicach leżące ponad 5 lat?
  • Czy masz nierozpakowane nowe rzeczy, które długo czekają na swój czas, zostawione "na później" np. komplety stołowe, pościele, ubrania itp.?
  • Czy masz kosmetyki, których nie zużywasz przed końcem okresu przydatności?
  • Czy masz więcej (kilka,kilkanaście, kilkadziesiąt) niż jeden kosmetyk danego rodzaju i zdajesz sobie sprawę, że ich nie zużyjesz?
  • Czy posiadasz rzeczy, ubrania które już nie są modne, wyglądają tandetnie?
  • Czy sprzątnie zajmuje Ci więcej czasu niż powinno, bo musisz odkładać, przekładać, odkurzać setki rzeczy?
  • Czy przeprowadzka sprawiła Ci wiele stresu?A może na samą myśl o przeprowadzce (oprócz mebli) jest Ci słabo?
  • Czy rozstanie ze swoimi zbiorami sprawiłoby Ci wiele smutku i tęsknoty?
  • Czy uważasz, że nie panujesz już nad przestrzenią wokoło?
  • Czy uważasz, ze przestrzeń wokół buduje nasze życie, a uporządkowana przestrzeń daje nam wytchnienie, ułatwia życie?
  • Czy nie potrafisz przejść obojętnie koło sklepu z ubraniami, butami, drogerią, sklepem z dodatkami  do domu?
  • Czy masz w domu "nietrafione" prezenty np. maszynkę do makaronu, kolejny żel pod prysznic, stare maskotki?
  • Czy w pudłach walają się pudła ze starymi gazetami?
  • Czy masz odczucie, ze dana rzecz zmieni twoje życie. Czy kupno kolejnego podobnego kosmetyku sprawi, że będziesz piękniejsza - przecież masz ich już wiele - jesteś piękna i nie potrzebujesz tego by w to uwierzyć.
  • Czy przekonanie, że kupno tego co ma ktoś inny (sąsiad, koleżanka, brat) odmieni Twoje życie? Czy będziesz wtedy super człowiekiem, którego wszyscy będą podziwiać , szanować i zazdrościć Ci?
  • Czy masz manie "zostawiania" wielu, spraw i rzeczy na "później", na inne czasy?
Na ile pytań odpowiedziałaś/odpowiedziałeś twierdząco?

Może warto coś zmienić.

Jeśli nie panujesz już nad otoczeniem w którym mieszkasz, nad szafą.Jeśli chcesz oczyścić swój dom z rupieci i niepotrzebnych rzeczy - POZNAJ ZASADY M I N I M A L I Z M U.
Ja go właśnie poznaje i zmieniam swoje myślenie,swoją przestrzeń.
Nie chcę byś popadła/popadł w skrajny minimalizm, tylko by Twoje życie stało się prostsze, by było w nim więcej przestrzeni, byś miała/miał czas na to co lubisz, by rzecz była tylko rzeczą.
POZNAJMY RAZEM  M I N I M A L I Z M, UŁATWMY SOBIE ŻYCIE, ZAPANUJMY NAD PRZESTRZENIĄ W DOMU, BĄDŹMY SZCZĘŚLIWI ZE SOBĄ, A NIE Z RZECZAMI WOKOŁO.
Nie odkładajmy swojego życia, żyjemy tu i teraz

OFIARA NR 2 MINIMALIZMU

Mleczko do ciała Hipp chcę zamienić na oliwkę Babydream fur mama. Oliwka ta znajduje u mnie jak dotąd wiele zastosowań:
  • do olejowania włosów
  • do nawilżania twarzy zwłaszcza zimą, gdy żaden krem nie radzi sobie z wysuszoną skórą na czole, nosie. Rano śladu nie ma po oliwce
  • do wcierania w skórki
  • do nawilżania butów i torebek skórzanych - świetnie je pielęgnuje
  • do pielęgnacji mebli drewnianych
  • do zmywania makijażu
  • do nawilżania ciała po kąpieli - na mokrą skórę
  • na rzęsy - jako odżywka
Mam pół butli mleczka

Mam nadzieję go skończyć jak najszybciej, by jego miejsce zajęła wyłącznie oliwka
lub inne olejki, których mam wiele (zbyt wiele)

czwartek, 21 listopada 2013

PIERWSZE OFIARY MINIMALIZMU - ZAMIENIAM PARE KOSMETYKÓW NA JEDEN - 4 W 1


OTO PIERWSZE OFIARY MINIMALIZMU.
Wykończyłam dwa produkty do mycia:Dove i Nivea
Dove - fajnie myje, zapach też ma super.
Nivea jakoś nie powalił mnie. Może dla leniuchów jest wystarczający, jeśli nie chce się wklepywać balsamu. Nawilża.
Zamieniłam je na coś łagodnego w składzie i uniwersalnego. Oto mój faworyt do wielu zadań, który stał dzielnie obok Dove i Nivea i czekał na swoją kolej. I się doczekał, że sam został:
Łagodny, delikatny o neutralnym zapachu.
Używam go do:
  • mycia ciała, 
  • mycia pędzli, 
  • zamiast płynu do higieny intymnej 
  • używany razem z szamponem z Alterry (łącze je).
Kiedyś używałam również
  • do mycia twarzy. Teraz mam Ivostin do twarzy. 
  • do golenia - ale teraz zużywam Olay Gillette Satin Care. Gilette Olay zapycha mi maszynkę tą pianką. Baby dream jest idealny do golenia według mnie, ale warto zawsze spróbować coś innego.
 POLECAM BABYDREAM


środa, 20 listopada 2013

MINIMALIZM cz1

Sokrates powiedział:
 "Uwielbiam odkrywać, bez ilu rzeczy jestem doskonale szczęśliwy".

Postanowiłam dążyć do tego by moje życie otaczały osoby i rzeczy, które są mi naprawdę potrzebne.
Tak, tak - teraz powiesz - ale ten 20-ty sweter jest mi potrzebny, bo w nim będę chodzić. No dobra, ale czy chodzisz w tych swetrach od 1 do 10? (liczby przypisane do rzeczy kupionych od najstarszego). A może warto mieć np. pięć ale takich, które pasują do wielu zestawów.
A może warto pozbyć się tych w których nie chodziliśmy już ponad rok? Może warto oczyścić swoje życie przynajmniej z rzeczy?

Od jakiegoś czasu próbuje zgłębić tajniki minimalizmu. Troszkę czytam. Jest wiele blogów o minimaliźmie. Próbuje znaleźć złoty środek, bo nie chcę być zupełną minimalistką - nie chcę mieć jednej torby, w której zmieści się wszystko co mam.
 To nie chodzi by tak rozsławiana zasada "100 rzeczy" znalazła zastosowanie (niektórzy wyznają zasadę" 50 rzeczy") i byśmy rzucili się w wir wyrzucania wszystkiego

Raczej chodzi o:

  •  wyzbycie się nadmiaru rzeczy - piętrzących się po kątach, nieużywanych

  • to by rzeczy nie rządziły nami, by nie zajmowały naszej przestrzeni - byśmy nie byli uzależnieni od kupowania kolejnych rzeczy, by konsumpcjonizm nie rządził nami, by kolejna np. szminka lub bluzka nie była nam "niezbędna"

  • byśmy byli gotowi w każdej chwili wyrzucić rzecz bez płaczu nad nią - to tak wyolbrzymiłam z tym płaczem, ale chodzi o tęsknotę za rzeczą, wielkie przywiązanie. Przywiązać się można do kogoś i to jest wartościowe. Rzecz to tylko rzecz. Ma nam służyć, a nie sprawiać że nam jej strasznie żal, że musimy ją mieć.

  • by zająć się w życiu ważniejszymi sprawami niż myślenie, że nie mam się w co ubrać, by kupić tusz do rzęs, który tak wszystkie you-tubowiczki wychwalają (to taki przykład). Etap kiedy oglądałam dziesiątki filmów na you tubie i zafascynowana zachwalanymi rzeczami "musiałam"  je mieć - minął. Myślałam chyba wtedy, że ten tusz, ta szminka, podkład   i "kupa" innych rzeczy sprawią, że moje życie będzie cudowne, a ja się zmienię w "księżniczkę". Dalej oglądam filmiki, ale gdy szukam np. podkładu, bo poprzedni się skończył i chcę znać opinie innych - bo nie chcę czegoś co się nie sprawdzi(chociaż często to indywidualna sprawa, bo jednemu przypadnie do gustu, innemu nie). Nie mam  6 sztuk tuszy tylko góra dwa (dąże do 1).

  •  by ograniczyć się do tego co jest nam naprawdę potrzebne - ileż to mamy rzeczy, których nie używamy i raczej ich nie użyjemy.  A po co one mają leżeć?

  • by otoczyć się tylko tymi ludźmi, którzy naprawdę dają nam szczęście, którzy nie są dla nas "toksyczni",

  • wyzbycie się: jakże często powtarzanego zdania "bo to się może przydać" i chomikowania. Rzeczy, które w ciągu 1,5 roku nie użyliśmy lepiej wyrzucić, bo ich raczej nie użyjemy. Oczywiście są rzeczy jak np. wiertarka, które się przydadzą, a teraz nie ma potrzeby wywiercić nią cokolwiek. Chodzi tu o ubrania, kosmetyki i dodatki, maszynkę do makaronu itd. Trzeba dobrze przemyśleć co zostawić.

  • zaoszczędzanie czasu poprzez wyzbywanie się rzeczy, które trzeba potem sprzątać,układać, przekładać. Więcej rzeczy=dłuższe sprzątanie. No i problem gdzie upchnąć to i owo - zwłaszcza w bloku. W domu to troszkę jest zdradliwe,bo mamy gdzie dać i możemy gromadzić, gromadzić, gromadzić, a potem łapiemy się za głowę, bo do piwnicy się nie da wejść i co teraz?

  • panowanie nad swoimi słabościami,

W kolejnym wpisie przybliżę troszkę zasady jakie chcę wprowadzić, a teraz właśnie zaczynam....

.... "oczyszczać swoją przestrzeń, przygotowując ją dla rzeczy naprawdę wartościowe i ważne"

PLANOWANIE SWOJEGO CZASU

Od zawsze lubiłam notować co o której robię. Przez lata ten system uległ zapomnieniu.
Od paru miesięcy jednak notuję w kalendarzu co mam robić i naprawdę dużo to daje.
Nie zawsze udaje mi się wypełnić wszystko, ale staram się. Czuję, że mam władzę nad czasem. Mam wyznaczony czas na czas wolny i pracę do wykonania (oprócz zwykłej pracy w której spędzam czas od 7-15). Nie spędzam godzin na necie, FB, You Tubie itd., bo mam na to ograniczony czas.

Po obiadku mam czas wolny np. do 17:30 i wtedy wykorzystuję na przyjemności.
17:30-19:00 - obowiązki, praca nad projektami itd.
19:30-20:00 - czas wolny
20:00-21:00 praca - obowiązki itd.
21:00 - czas wolny + film lub książka + sen

Czasami jednak nie przestrzegam tego rygorystycznie, bo ktoś np. zadzwoni, coś wyskoczy itp. więc czas wolny ulega modyfikacji.

Planowanie naprawdę pomaga.
Najpierw wypisuje ogólny plan na tydzień bez konkretnych dat i godzin np.
- projekt
- podlać kwiatki
- uporządkować szafę
- przeczytać książkę
- iść do kina
- maseczka na twarz
- olejowanie włosów
- i wiele innych

Codziennie wieczorem wypisuje plan na następny dzień tak by zrealizować plan tygodniowy.

Wpadłam na fajny pomysł na generalne porządki. Jeśli np. mam w planie w danym tygodniu "odgracić" pokój to na każdy dzień przewiduje  inną część do porządkowania np. w poniedziałek sprzątam szufladę z kosmetykami i kosmetyki w łazience, we wtorek układam szufladę z bluzkami itd. Nie budzę się w sobotę ze świadomością, że pół dnia spędzę na porządkowaniu szczegółowym pokoju i nie stoję na środku pokoju, gdzie połowa szafy, szuflad i pudeł jest opróżniona, a na środku pokoju leży "kuuuupppaaa" rupieci, ubrań lub co kto woli.

Ograniczam pożeracze czasu czyli: internet, tv .... staram się :)

Jeśli chodzi o organizer to trudno mi znaleźć idealny.
Najlepiej jeśli byłby to kalendarz - nie za mały, nie za duży. Najlepiej z układem dziennym.        
I jasnymi, cienkimi liniami, bez godzin. Szukam go jednak nadal, bo już zaczęłam na 2014 r. poszukiwania.


sobota, 26 października 2013

Zasady Jennifer L. Scott

Zainspirowałam się filmikiem Jennifer L. Scott  link  i filmikiem na youtubie link.

A oto co m in. Jennifer powiedziała:

1. Zawsze wykorzystuj swoje najlepsze rzeczy.

   I tu miała rację, Ile mamy pochowanych rzeczy - na lepsze czasy lub szczególne okazje. A dlaczego nie wyjąć pięknej filiżanki i nie napić się kawy. A dlaczego nie iść do pracy w pięknej bluzce lub sukience, które schowane są na wyjątkowe okazje. Przypomniała mi się babcia, która zawsze jak coś dostawała nowego to chowała to w szafie ,a używała starych, poniszczonych rzeczy.
Kurcze - pomyślałam - dlaczego ja zawsze odkładam wszystko na później? A to później ciągle się przesuwa.
W poniedziałek ubiorę się w to co pochowane w szafie:) ooo tak. A jutro rano wypije kawę w pięknej filiżance.
Jak mówi autorka w/w bloga:
 "żeby żyć z klasą używaj swoich najlepszych rzeczy"

2. Wystarczy 10 elementów w szafie. 

10 uniwersalnych i pasujących do wszystkiego rzeczy. Ja jednak w 10-ciu się nie zmieszczę na pewno, bo chodzę w większej ilości ubrań.
Może zmodyfikujmy to trochę - miejmy mało ubrań ale takie, które pasują do siebie i na pewno je założymy

3. Zawsze wyglądaj porządnie

Czyli - czy idziesz do sklepu czy w inne miejsca nie ubieraj się niechlujnie. Kto wie czy jeśli w dresie wyskoczysz do osiedlowego sklepu nie spotkasz dawno niewidzianej koleżanki. Czuj się zawsze perfekcyjna. 
Nie uważam jednak, że jak mnie ktoś zobaczy w dresie w sklepie pod blokiem to tragedia. Każdy jest jaki jest, nikt nie jest perfekcyjny. Uważam, że ludzie perfekcyjni (a przynajmniej kreujący się na takich) są nudni. Miejmy więc słabości, bo to właśnie czyni nas wyjątkowymi. Starajmy się jednak poukładać w nas to i owo, bo to ułatwia nam życie:)




poniedziałek, 29 lipca 2013

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI

Z czego  bierze się takie gromadzenie.
Pewnie w Polsce dalej pamiętamy czasy, gdy nic w sklepach nie było. Jak rzucili towar to ludzie się na niego rzucali. Teraz wszystkiego jest pełno, a my kupujemy wiele rzeczy niepotrzebnych - bo może się przydać.
Zostawiamy ubrania, bo uważamy, że moda wraca. Czy jednak na pewno?
Wraca, ale odmieniona. Ubrania są podobne, ale różnią się często ważnymi elementami. Więc raczej nie wraca ta sama.
Pozostawianie ubrań za małych - ehhh ileż ich było w mojej szafie. Nie doczekały swojej szansy - 15 lat i nie zmieniło się nic w mojej sylwetce w stronę mniejszych ubrań. Przestałam się łudzić. Zresztą jakbym tak schudła to kupie sobie ładniejsze.
Buty - ciasnawe - a nuż się rozbiją - niestety pomimo wielu prób nie zwiększyły rozmiaru:(

Po uzmysłowieniu sobie że:

  • zostawianie ubrań, bo moda może powrócić jest bez sensu,
  • zostawianie ubrań z lat wczesnej młodości - teraz za ciasnych - jest często bezcelowe,
  • buty ciasne będą dalej ciasne i po wyjściu ze sklepu i ciężko będzie je rozchodzić (czasem się udaje)
  • znaczne usterki w ubraniach nie będą przeze mnie naprawione. Mała dziurka ok ale do wielkich przeróbek nie dojdzie (ileż takich rzeczy leżało parę lat czekając na przeróbki)

doszłam do wniosku,że żadnej litości:

  • stare ubrania wyrzucam lub oddaje,
  •  przeróbki ubrań tylko tych naprawdę opłacalnych, bo reszta nie doczeka swojej szansy,
  • ubrania się nie rozciągną, a ja nie skurczę do rozmiaru liceum (biustu np. nie odetnę),
  • jeśli but w sklepie jest ciasny to lepiej go zostawić w spokoju i poszukać wygodniejszych,
  • moda w takiej samej formie nie wraca więc należy się zastanowić czy warto trzymać całą szafę starych rzeczy. Może warto zostawić dwie ale ponadczasowe.

środa, 24 lipca 2013

DZISIEJSZY DZIEŃ

Wyszłam z pracy i 2 godziny chodziłam po sklepach. Nawet przymierzałam jakąś bluzkę. Nie kupiłam jednak nic. Jestem z siebie dumna. Pomyślałam sobie w przymierzalni - dziś pisałaś bloga o walce z zakupoholizmem, a teraz co? Wybierasz ciuszki? Wynocha z tego sklepu. I poszłam.
Wygrałam więc dziś walkę

ZAKUPOHOLIZM cz 3_POSTANOWIENIA I POCZĄTKI ZMIAN

POSTANOWIENIA

  • nie kupuje ubrań przez dłuższy czas (staram się) - miesiąc wytrwałam, ale lekko nie było, w następnym przybyła jakaś jedna rzecz. Generalnie moje zakupy ubraniowe ograniczały się głównie przez 4 miesiące do zakupu jakiejś jednej max dwóch (ale to chyba raz się zdarzyło) na miesiąc, ale przez ostatnie dwa miesiące kupiłam spodenki i bluzkę.
  • nie wchodzę do każdego sklepu, albo omijam je szerokim łukiem,
  • przy każdej rzeczy zastanawiam się - czy ona jest mi naprawdę potrzebna, czy nie mam podobnej, czy wydanie na nią pieniędzy nie obciąży mi konta ( a staram się wyjść z debetu),
  • zdałam sobie sprawę, ze moje kupowanie w SH wcale nie było tanie (wiele razy wychodziłam z reklamówą niejednokrotnie za 70 - 90 zł!),
  • projekt denko - oglądając vlogi na You Tubie dowiedziałam się wiele na temat kosmetyków. Dzięki blogom nie kupuje co mi w łapki wpadnie z kosmetyków, ale oglądam filmiki, czytam recenzje. Dzięki temu nie mam 3 balsamów, które nie sprawdzają się tylko jeden i zużywam do końca.  Jak bardzo się cieszę, gdy zużyje kosmetyk. Ehhh chwila bezcenna
  • przez miesiąc zbieram paragony i codziennie zapisuje wydatki w excell-u. Dzięki temu panuje nad kontem i sobą,
  • jeśli wytrwam dłuższy czas nagradzam się - kupuje coś fajnego, ale wtedy zastanawiam się 100x nad każdą rzeczą, bo przecież nagroda powinna być wyjątkowa.

PIERWSZE REZULTATY 

Dzięki walce i powstrzymywaniu się od zakupów mój gust stał się bardziej krytyczny i wybredny. Nie kupuje worów ubrań i kosmetyków.
Cały czas walczę ze sobą. Czasem przegrywam. No ale nie poddaje się.

A dziś spisałam na kartce wszystkie rodzaje kosmetyków jakie mam i mam zamiar je policzyć - wyjdzie czy czegoś jest za dużo.

ZAKUPOHOLIZM cz 2_GODZINA ZERO

Momentem zwrotnym była przeprowadzka do innego mieszkania (po 5 latach), bo jak tu się przeprowadzić, gdy tyle ubrań, rzeczy (2 pudeł gazet i 1 książek nie wspomnę) - poupychanych dodatkowo w pudłach i reklamówkach. Jezuuu to był koszmar. Zrobiłam przegląd - 2 wielkie wory poszły do kosza. 3 wory(albo i więcej) wywiozłam do domu. Co ja wtedy czułam to tylko ja wiem. Byłam wściekła na siebie. Pomyślałam, że nie może tak być dalej. 
KONIECCCCC z tym.
Głęboko się  zastanowiłam nad sobą. Doszłam do wniosku, ze chyba mam problem. Zwłaszcza,że od dłuższego czasu po zakupach mam wyrzuty sumienia, nie potrafię iść do domu z pracy bez zakupów. No i te wielkie worki z ubraniami i pudła z innymi rzeczami - miałam je przed oczyma i nadal mam. Usprawiedliwiałam się trochę tym, że z innymi jest gorzej. Konto bankowe również dawało mi do zrozumienia, że chyba coś jest nie tak. 

A oto co dostrzegłam:

  •  miałam dużo ubrań, których nie założę po raz drugi, często w nienajlepszym stanie,
  • ubrania już wyszły z mody, są za małe (tych było dużo),
  • wiele butów już nie nadawało się do chodzenia,
  • miałam wiele rzeczy prawie identycznych (np. kilka balsamów, kilka tuszy do rzęs itd - można wymieniać w nieskończoność),
  • wiele kosmetyków wyrzucałam, bo ich termin ważności minął,
  • wiele kosmetyków wyrzucałam, bo się nie sprawdziły, a były do połowy zużyte,
  • wiele rzeczy było niepotrzebnych


Podczas przeprowadzki wyrzuciłam i wywiozłam ogrom rzeczy. Przeprowadzałam się do mniejszego pokoju, który miałam dzielić z koleżanką. Pokój nie pozwalał na gromadzenie dużej ilości rzeczy. Musiałam się zmierzyć  więc z problemem jak upchać wszystko w szafie (na rzeczy wiszące)  i 2 komodach ( jedna na ubrania, druga na inne rzeczy). Dałam radę, ale z pudłami na szafie (w 2 buty, jedna z rzeczami do komputera, płytkami, 2 na swetry super zimowe itp.). Kiedy zamieszkałam w tym mniejszym pokoju wiele się zmieniło. 

Postanowiłam twardo, że nie doprowadzę już do stanu przed przeprowadzką. 

OJJJ NIEEE!!!!!
BĘDĘ DZIAŁAĆ I PRZECIWDZIAŁAĆ

ZAKUPOHOLIZM cz 1 _A TAK NIEWINNIE SIĘ ZACZĘŁO


 Nie chcę tego widoku jak z programu Tabu



A zaczęło się tak niewinnie:


Na studia przyjechałam z jednym plecakiem.

Zakupiłam kołdrę, poduszkę, kubek, miseczkę i talerz.
I potrafiłam na tydzień wyżyć za 60 zł (w tym impreza).
Mieściłam się z ubraniami na jednej półce, kosmetyki jakich używałam oprócz tych podstawowych takich jak mydło, szampon, pasta do zębów to był: żel pod prysznic, krem do twarzy, żel do twarzy, odżywka do włosów, tusz do rzęs i cień do powiek szt.2. Były niedrogie i zużywane do końca. Ubrań nie pamiętam, ale było ich niewiele.
Po jakimś czasie zapragnęłam kupić sobie coś niedrogiego do ubrania więc postanowiłam wpaść do second handu. Weszłam ze strachem i wstydem - bo jak to takie używane rzeczy kupować. Tak nieśmiało grzebałam w koszach i wieszakach. Znalazłam wtedy jakieś 2 rzeczy - nie pamiętam jednak co dokładnie. Szybko uciekłam stamtąd. Ale rzeczy były fajne i podobały się koleżankom. Nie odstawałam od ludzi na studiach. Co jakiś czas więc odwiedzałam secondhand, ale to było sporadycznie. 

Pod koniec studiów zaczęłam pracować. Więcej pieniędzy=częstsze wizyty w sklepach.

 Co tydzień secondhand, kosmetyków coraz więcej. Minęło parę lat i tych ubrań, kosmetyków, korali (to chyba była moja pasja), bransoletek, butów i innych "dupereli" się nazbierało oj nazbierało. Czy to zmieniło moje życie? Chyba nie. Wcześniej wystarczało mi niewiele, a potem chciałam wiele.