poniedziałek, 2 grudnia 2013

ODGRACANIE DOMU RODZINNEGO - cz 1

Podczas mojej wizyty w domu pozbyłam się 8 worków ubrań - po 60 l. Rok temu wyrzuciłyśmy z siostrą 8 worów po 120 l. Widzę światełko w tunelu.
Poza tym zostaje masa rupieci, których również mam zamiar się pozbyć. W porównaniu do stanu sprzed dwóch lat jest wielki postęp. Wyrzuciliśmy dużo mebli, 3 tv, 3 stare komputery (oczywiście takie rzeczy nie wyrzuca się do kosza tylko oddaje w odpowiednim punkcie).
W domu właśnie jest tak, że zawsze jest gdzie upchnąć no chyba, że już faktycznie wszystko jest zagracone pod sufit. W bloku się tak nie da chociaż widziałam program gdzie kobieta zrobiła istny śmietnik z mieszkania,a "swoje skarby" miała pod sufit, nawet okna już nie było w salonie.
Zrobiłam analizę rzeczy do wyrzucenia. Jeszcze rok temu było mi szkoda. Teraz do kosza poszła kolekcja tandetnej biżuterii, maskotki stare jak świat, gazety i setki małych, nieprzydatnych drobiazgów, które od 15 lat walały się po kątach. Mam jeszcze dużo starych talerzy, filiżanek z prl. Na razie nie wiem co z nimi zrobić, ale znajdę na nie sposób.
Przy wyrzucaniu staram się oceniać rzeczy jak ktoś obcy. Bez uczuć, sentymentów. Najgorsze te sentymenty,. jeszcze niedawno było mi żal wyrzucić misia od byłego chłopaka, gazety sprzed 6 lat, pudełko koralików, pudło starych, połamanych kredek. Ale już tak nie myślę. Lepiej zdjęcie zrobić danej rzeczy i to będzie pamiątka, a nie trzymać pudła wspomnień. Z każdym rokiem te pudła wspomnień się mnożą i mnożą.
Najważniejsze, że
WIDZĘ ŚWIATEŁKO W TUNELU W "ODGRACANIU " ŻYCIA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz