wtorek, 2 grudnia 2014

YOU TUBE

YOU TUBE, YOU TUBE mój ukochany. Moja skarbnica wiedzy.
Miejsce, gdzie można się wiele dowiedzieć, rozwiązać niejeden problem.
Ale chwileczkę ... czy tak do końca jest różowo.
Niejednokrotnie popadłam w ciąg oglądania filmików na You Tubie i uległam zachwytom, tym oh-om i ah-om nad kosmetykami. I musiałam, musiałam, musiałam mieć. I tak się nagromadziło sporo tych tuszy, cieni, pomadek, kredek, szamponów. Można wymieniać w nieskończoność. Bez opamiętania biegałam do drogerii po "cud tusz, krem". Aaaa i promocja się trafia ... a co tam, jak szaleć to szaleć.
Ale to już było .... i nie wróci więcej (mam nadzieję).
Jak łatwo ulec urokowi zachwalanej rzeczy wiele osób się przekonało.
Nie popadajmy w błędne koło, podchodźmy rozsądnie do tych filmików, vlogów i blogów. Nie kupujmy piątego tuszu, czwartego podkładu. Poczekajmy aż ten, którego używamy  będzie się kończył, zobaczmy co dziewczyny na You Tubie polecają i kupmy ten, który się większości sprawdził.
Dzięki tym filmikom uniknęłam wielu nietrafionych bubli i znalazłam wielu ulubieńców.
Odkąd rozsądnie podchodzę do kupowania (chociaż czasem grzeszę w tej dziedzinie) inaczej patrzę na filmiki na You Tubie.
Chętnie oglądam, ale bez przesady.
Mam swoich ulubieńców, których subskrybuje. Jak chcę coś kupić długo się zastanawiam, czytam, oglądam, poznaje opinię innych. I wtedy kupuję.
Uważam, że to co ludzie nam pokazują na You Tube jest naprawdę niejednokrotnie fajne i naprawdę super, a opinia i wiedza, którą się dzielą jest naprawdę przydatna.
WSZYSTKO JEST DLA LUDZI, ALE Z UMIAREM I ROZSĄDKIEM NALEŻY PODCHODZIĆ DO WSZYSTKIEGO. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz