Jak przypomnę sobie jak wyglądała moja przestrzeń 3 lata temu, gdy
wynajmowałam już 5 lat to samo mieszkanie, to się za głowę łapie.
Masakra.
Pełno poupychanych rzeczy, poupychanych bo to właściwe
słowo. W łóżku, w szafach, za szafą. Pudła, worki z ubraniami, gazetami,
torebkami, butami. Ilekroć sobie wspominam to widzę moją wyprowadzkę,
ten pot i nerwy, gdy musiałam się spakować. Powiedziałam wtedy DOŚĆ.
Powywalałam wtedy masę rzeczy.
Pisałam na początku o tym, jednak wracam do tego specjalnie by obrazy z koszmaru przeprowadzki sprowadziły mnie na ziemię.
To był punkt zwrotny w moim życiu.
Każdy z nas trafia na taki moment, gdy jest on kulminacyjny i nam uświadamia wiele.
Uświadomienie sobie, że mamy problem - to już połowa sukcesu.
Chęć zmiany swojej przestrzeni i życia to podstawa sukcesu.
Zmiana siebie i myślenia to proces długotrwały.
Niejednokrotnie doświadczymy upadków.
NIE ZNIECHĘCAJMY SIĘ. BITWĘ MOŻE PRZEGRALIŚMY.... ALE NIE WOJNĘ :)
PO KAŻDYM UPADKU PODNOŚMY SIĘ I WALCZMY DALEJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz