Mój Benek popadł w skrajny minimalizm pomimo moich starań.
Tłumaczyłam mu, że w minimaliźmie nie chodzi o pozbycie się wszystkiego, ale by pozostawić to co użyteczne.
Chyba zrozumiał, bo puszcza nowe listki.
Mam nadzieję, że Benek już się nie doprowadzi do takiego stanu.
:)
To kolejny dowód na to, że minimalizm jest zaraźliwy ;))))) Mój benek też próbował się zminimalizować ale na szczęście przestał - chyba mu za bardzo po korzeniach wiało od okna ;)
OdpowiedzUsuńHmmm może też tak ma. Stoi na oknie i mu podwiewa, a korzonki mu już wyłażą z doniczki (na szczęście jeszcze ma osłonkę). Chyba trzeba go przesadzić, ale zwlekam i zwlekam.
UsuńNikt nie lubi jak mu po korzonkach wieje :)
świetne:)
OdpowiedzUsuń